Translate

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 2 cz.2

Lena siedziała przy kuchennym stole i dźgała widelcem swoją porcję jajecznicy. Wszyscy jedli, a ona nasłuchiwała tylko SMS-a. Telefon specjalnie zostawiła na kanapie w salonie- nie chciała, żeby ktoś podejrzał jej osobistą korespondencję.
 Te kilka chwil wydawało się jej wiecznością.
„Uspokój się kochana! To tylko chłopak. CHŁO-PAK. Żadna nadludzka istota. Na świecie żyją ich miliony. Jak nie ten to inny!”
Mimo tych zapewnień samej siebie, kiedy tylko usłyszała dzwonek, rzuciła się w stronę telefonu.
- Lena?- Zapytała mama.- Stało się coś? Przecież możesz odebrać później.
- Nie jestem głodna.- Powiedziała i uciekła na piętro do swojego pokoju. Po drodze przeczytała:
„Spotkamy się? ;)”
„O kurdę!”- Pomyślała.- „Ja śnię! Moja pierwsza randka!”
Wpadła do pomieszczenia i aż pisnęła ze szczęścia. Ledwie udało się jej wystukać:
 „Jasne. Gdzie i kiedy?”
Odpowiedź nadeszła natychmiast:
„Masz czas dzisiaj? Jeśli tak to mogę do Ciebie przyjechać o 15?”
„Ok. Spotkajmy się na rynku w Sobieniach.”
Lena zerknęła na zegarek. 9.20. Miała jeszcze 5 godzin do randki. Jak to dziwnie brzmiało. A za razem pięknie. Jeszcze nigdy nie miała okazji przeżyć czegoś takiego, więc cieszyła się, ale też bała. Jak się zachowywać? Okazywać uczucia? O czym rozmawiać?
„Dobra, po co martwić się na zapas? Jak coś, to się zmyję.”
Dziewczyna z natury była pesymistką, ale zaprzeczała temu, twierdząc, że realistką. Wciąż miała ciemne myśli, nawet nie myślała, że może się jej przydarzyć coś dobrego. Tak samo z Szymonem- nie dopuszczała myśli, że wpadła mu w oku. Jednak prawda okazała się bardzo optymistyczna.

Dzień płynął leniwie, wolniej niż zazwyczaj. Oboje zerkali co chwilę na zegarki, ale wskazówki przesuwały się irytująco wolno, jakby na złość. Starali się znaleźć jakieś zajęcia, ale żadne z nich nie potrafiło wypełnić tego czasu.
Lena usiłowała czytać książkę, romansidło dla nastolatek, jak przystało na osobę, która wpadła w miłosny nastrój. Jednak nie udało jej się dokończyć nawet jednej strony- przeszkadzały myśli kłębiące się w głowie. Wciąż bała się ośmieszenia- nie chciała zrobić z siebie głupiej mieszczanki, która przyjechała na wieś i podrywa miejscowych chłopaków na pochodzenie.

Szymon usiłował pomagać ojcu w remontowaniu salonu, ale wciąż był rozkojarzony i tylko przeszkadzał. W końcu rodziciel wygonił go do sklepu oddalonego o kilometr, więc choć trochę zajął mu czas.

7 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. super popowidnie szybko się czyta zparaszam do mnie http://alwaysfightforwhatyoulove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W prawdzie nie gustuje w opowiadaniach gdzie głównym tematem jest ' miłość ' ..
    Ale twoje opowiadanie całkiem przyjemnie się czyta . Według mnie powinnaś dać troszeczkę więcej akcji .. xd .
    Taka moja mała sugestia .. Wtedy blog był by ciekawszy :3
    the-church-of-fools.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się tam wszystko podoba :3 Zaczyna się powoli... spokojnie. Co prawda nie za bardzo lubię czytać opowiadania tylko o miłości, bardziej gustuje w miłości przeplatanej z... No właśnie. Hmm, magią, nadnaturalnością. Wiesz o co mi chodzi :3
    Ale Twoje opowiadanie strasznie mi się spodobało. Pisz dalej :3
    Szkoda tylko, że rozdziały takie krótkie :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki ;>
      W tamtym roku też prowadziłam bloga z opowiadaniem, ale czytelnicy narzekali, że dodaję za długie notki. Po prostu staram się nie popełniać starych błędów ;)

      Usuń
  5. Czekam na NN !!! ;D

    OdpowiedzUsuń